Trzymaj się swojej drogi
H7 A H7 E H7
E H7
Tyrałem bardzo ciężko jak jakiś głupi tuk,
E A
Szesnaście godzin co dnia zapędzić może w grób.
E H7 A E
Dlatego z duszą na ramieniu muszę wypłakać się
H7 A H7 E H7
I dalej ruszyć z bluesem Bóg raczy wiedzieć gdzie.
Raz miałem piękny wóz, ach, cacko czarno-białe,
Lecz opłat znieść nie mogłem i zaraz go zabrali.
Muł siadł mi na kolanach, więc wolę się nie ruszać,
Choć jest mi coraz ciężej, po co los znowu kusić.
Znów piję wstrętną kawę parzoną drugi raz,
Na polu uschły zbiory, niech trafi to szlag.
Gdy buty z obcasami po górach mnie niosły,
Bywałaś słodkim mlekiem, lecz potem gdzieś poszłaś.
Aż w końcu sam zostałem, ty opuściłaś mnie,
Trafiona jednym strzałem, wiatr z innym porwał cię.
Straciłem prawie wszystko, więcej nie dam się skusić,
Na szczęście został blues dla mej strapionej duszy.
E H7 A E
Dlatego z duszą na ramieniu mogę wypłakać się
H7 A H7 E H7
I dalej ruszyć z bluesem Bóg raczy wiedzieć gdzie.