ukryj menu          

Śnieg i mgła

słowa i muzyka: Mirosław Peszkowski
( e H7  e H7 )

 

    e            H7    a           G

Śnieg i mgła, i cisza wkrąg,  

   C                  D7               e H7

Nad portem gęstnieje zmrok

    e           D                    a         G

I tylko trzask próchniejących rej

    H7                         e H7 e H7

Ścisza, spowalnia krok.


     e         H7    a     G

Czasem tu zanuci wiatr,

    C              D7                e  H7

Gra refren żeglarskich bajd.

         e             D               a                 G

Komendy strzęp słonym echem brzmiąc

   H7                               e

Nieśmiało zaprasza w tan...


   C         e                 C        e

Zaginął już białych żagli świat,

   C         a        G

Zostały tylko sny -

    e          G      a                       e

Sny o potędze odkreślonych mil,

                  H7                           e D  e D   eH7 e H7

Szybkich rejsów i twardych dni...



    e        H7    a                G

Gadka rej w uszach brzmi,

      C                      D7           e H7

Chcę wejść w ten zaklęty świat!

              e          D                    a       G

Lecz przecież wiem, że przy kei tkwi

   H7                       e

Tylko dostojny wrak...

*


NOWY KOMENDANT NA "DARZE MŁODZIEŻY"

(autor artykułu: Michał Dąbrowski -2008-08-30)

"Pestka" zdobył wielki rozgłos jako kompozytor żeglarskich szant. Zrezygnował z wielkich pieniędzy i poświęcił się pływaniu - swoim marzeniom. Świat Wielkich Żagli nie musi mu się już tylko śnić...
Marzenia o morzu powstają przeważnie na tzw. głębokim śródlądziu. W przypadku Mirosława Peszkowskiego było tak samo, choć przyczyny były niepospolite: żeglarskie tradycje rodzinne, począwszy od dziadka Kazimierza, adiutanta gen. Mariusza Zaruskiego, twórcy morskiego wychowania młodzieży, a także żeglujący ojciec. Była więc warszawska szkoła podstawowa i książki, które rozpalały wyobraźnię młodego człowieka. Był Conrad, Borchardt, tak poczytne w tamtym czasie Miniatury Morskie i książki z serii Morskie Opowieści. Do startu na przyszłego wilka morskiego młody Mirosław przygotowywał się dość konsekwentnie. Istniejący wówczas w Warszawie Pałac Młodzieży prowadził pośród wielu sekcji również i modelarnię, gdzie w miniaturowych stoczniach powstawały modele jachtów i statków.

Potem było liceum i klasa o profilu matematyczno-fizycznym. To połączenie nauk ścisłych i wielkiej wyobraźni przestrzennej bardzo pomoże w przyszłej morskiej karierze. Ale na razie, wraz z lekcyjnymi zmaganiami, przyszło wielkie zainteresowanie żeglarstwem. A więc - i przede wszystkim - mazurskie jeziora, na których uczy się żeglowania, by w niedalekiej przyszłości zostać instruktorem żeglarstwa. To był początek. Krok milowy to w 1970 roku rejs na zatopionym później przepięknym szkunerze Zew Morza. Ten, już prawdziwy, pierwszy rejs morski wyznaczył - jak kompas - kierunek jego życia. Poczuł i zrozumiał sens pływania jak nigdy dotąd.

"Idę na morze " A skąd wzięła jego późniejsza szantymania? Zdaniem żony - była naturalną konsekwencją pływania po Mazurach, na których śpiewało się - i on też śpiewał - piosenki żeglarskie. A śpiewał tak dobrze, że wyśpiewał sobie tytuł "Szantymena Bałtyku". Swoje utwory zaczął nagrywać w radiu i telewizji. Wprawdzie żeglarskie piosenki, zwane później szantami były nierozłączną częścią uprawiania żeglarstwa, lecz ich żywot u poszczególnych członków żeglarskiej braci był tak długi, jak długo trwało ich życie. Ale nie u "Pestki"- taką bowiem miał i wciąż ma ksywę. Nikt do dzisiaj ani on sam nie wie kto ją nadał i dlaczego, ale to "Pestka" zdobędzie później ogólnopolski rozgłos jako kompozytor i interpretator żeglarskich ballad i szant.

Gdy w 1973 roku kwitły kasztany, a młodzież maturalna decydowała o swoim dalszym życiu, kandydat na marynarza Mirosław Peszkowski z workiem żeglarskim meldował się na pokładzie Daru Pomorza. Opinia nieżyjącego już dzisiaj komendanta tej fregaty kpt. Kazimierza Jurkiewicza brzmiała: "..nadaje się do wykonywania zawodu marynarza " Po następnym, długim, bo siedmiomiesięcznym rejsie, powstanie szanta: "Już wypływa statek
w morze." W związku z tym, że studiowanie tajników nawigacji przychodziło mu dość lekko, wiele czasu poświęcał na żeglowanie i muzykę, bo w duszy wciąż grały mu piramidy żagli i pasatowe rejsy żaglowców.

Dość łatwo zjednywał sobie przyjaciół. Jego nazwisko już jako kapitana jachtowego i szantymena, było znane od morza do Tatr. Uczył się, pływał na jachtach, brał udział we wszystkich możliwych "spędach" szantymenów - grał i komponował.

Żonę poznał na pomoście

Kończy Wyższą Szkołę Morską w Gdyni. Jest rok 1977. Rozpoczyna swoje dorosłe marynarskie życie. Zostaje pracownikiem PLO. Statki małe i te większe, porty bliskie i te dalsze, a w przerwach powrót do marzeń. Pływa jako kapitan na Zawiszy Czarnym i na Pogorii. Te coraz większe żagle zaczynają go prześladować. Nie zapomina o spotkaniach żeglarskich na Mazurach. Na festiwalu szantowym w Mikołajkach w 1982 roku, jak przystało na żeglarza - na pomoście - poznaje cud dziewczynę, żeglarkę ze stopniem j.st.m - Ankę. Po dwóch latach urodzi im się córka Aleksandra, a za następnych cztery - syn Borysław. Gdy w 1984 roku ze względów rodzinnych (nagłe wezwanie do kraju) jako starszy oficer opuszczał pokład Zawiszy Czarnego we francuskim porcie Saint Malo, przed atlantyckim rejsem na Bermudy, nie wiedział, że los mu to częściowo wynagrodzi. Dostał angaż na stanowisko I oficera na Darze Młodzieży, którym dowodził kpt. Leszek Wiktorowicz. Rejs nie należał do najdłuższych, ale był kolejnym ważnym krokiem. Na ten następny, decydujący przyjdzie mu poczekać jeszcze 14 lat.

Wcześniej, po ogłoszeniu stanu wojennego wracał do kraju statkiem z połową załogi. Kierownictwo PLO zachodziło w głowę dlaczego ten II oficer, kawaler bez zobowiązań postanowił w "takim" czasie wrócić do kraju . Tak na wszelki wypadek zabrali mu książeczkę żeglarską i posadzili przy biurku - dobrze, że przy oknie - w dziale inwestycji. Ale i ten okres w życiu Peszkowskiego nie pójdzie na marne.

Niedaleko pada jabłko...

Niewątpliwym plusem okaże się bogate doświadczenie zdobyte podczas budowy statków dla swojego armatora, które zaprocentuje za kilka lat. Będąc już kapitanem, doskonale wiedział jak poruszać się po stoczniach podczas remontów czy budów, pływając u obcych armatorów. Rok za rokiem, dalej przemierzał morza i oceany - od 1995 już jako kapitan na dużych masowcach - zmieniały się statki, bandery... tu załadunek, tam wyładunek, dzieci rosły i tylko jedno pozostało niezmienne: miłość do morskiej pieśni oraz pływanie pod żaglami.

Wtedy też, obok muzyki pojawiło się jeszcze jedno wielkie zainteresowanie kapitana - projektowanie żaglowców. W jego bagażu zawsze znajduje się laptop, by podczas długich atlantyckich przelotów przenosić się w świat wiatru i żagli. A w biurze projektowym inż. Z. Chorenia (projektanta m.in. Daru Młodzieży) czeka na opracowanie dokumentacji ofertowej zaprojektowany przez Peszkowskiego żaglowiec Maria Skłodowska-Curie.

Dzieci wydoroślały; Aleksandra właśnie kończy Akademię Morską, ma już za sobą niebagatelne doświadczenie żeglarskie. W zeszłym roku, na niewielkim bo 8,5-metrowym jachcie, z drugą "kobitką" przepłynęła Ocean Indyjski, Atlantyk do Ameryki Południowej i wzdłuż tego kontynentu do Wenezueli - miała 22 lata! Borysław symbolicznie powrócił w rodzinne strony ojca, czyli do Warszawy i jest studentem Akademii Medycznej. Ale o żaglach też nie zapomina, spotykając się jako junga z ojcem kapitanem i mamą oficerem na pokładzie Pogorii. Kto wie, być może za kilka lat zamustruje na Dar Młodzieży jako lekarz okrętowy?

" Te żagle jak i to żeglarstwo istnieje we mnie od zawsze " - powiedział kiedyś obecny komendant, a Ania mówi o nim, że jest typowym przykładem ofiary literatury marynistycznej. Nie wiadomo jakby potoczyło się dalsze jego morskie życie, gdyby nie kolega ze studiów, również kapitan oraz prorektor Akademii Morskiej, Henryk Śniegocki. Znając jego żeglarski życiorys - powiedział mu kiedyś "Dar Młodzieży czeka na Ciebie, wprawdzie pieniądze nie te, ale marzenia do spełnienia są w zasięgu ręki, a radość z dowodzenia tak wielkim żaglowcem warta jest każdych pieniędzy". Po dwóch latach od tamtej rozmowy kpt. żw. Mirosław Peszkowski -jak 30 lat temu - zameldował się w swojej byłej uczelni. Tym razem jako komendant statku szkolnego "Dar Młodzieży".

Napisał kiedyś z morza do żony - Dziś, kiedy prowadzę te wielkie masowce po szlakach morskich całego świata, często słyszę pobrzmiewający motyw: "świat Wielkich Żagli mi się śni" .I tylko niektórzy wiedzą, że są to słowa z piosenki żony Anny pt. "Nieczułe Morze", napisanej dla niego i o nim.

Autor o sobie

Przez 25 lat związany byłem z TV Gdańsk. Zajmowałem się głównie tematyką morską, a w szczególności morskim wychowaniem młodzieży. Współrealizowałem program Latający Holender. Jestem autorem wielu filmów dokumentalnych i reportaży. Pod żaglami i na statkach, zarówno handlowych jak i rybackich, opłynąłem niemal cały świat. Pisałem do gazet w całej Polsce. Poważny wypadek samochodowy spowodował moje rozstanie z zawodem na jakiś czas. Obecnie związany jestem z Akademią Morską w Gdyni.
 

Śpiewnik

Folder plików

 

Najnowsze piosenki

więcej
 
na górę